Strona główna -> Archiwum spotkań -> Spotkania archiwalne
Zaloguj! | online: 22



Urząd Miasta i Gminy Września


newsletter

  dopisz usuń

20 marca 2005 - spotkania archiwalne

Społem Dekspol przed meczem o trzecie miejsce ligii z APP był zdruzgotany. Zawodnicy przed sezonem nie ukrywali, że walczą o pierwsze miejsce. Przez obie rundy zasadnicze przeszli jak burza, zwyciężając we wszystkich dziesięciu meczach, tracąc tylko osiem setów! Jednak w półfinale znaleźli pogromcę - Orlik Adams Miłosław. Ta porażka podcięła im skrzydła, przystąpili do meczu z APP bez motywacji. Ich rywal miał apetyt na niespodziankę, jaką niewątpliwie było by zwycięstwo.
W pierwszym secie, choć wyrównanym to jednak Społem wygrał końcówkę. Kolejna partia to gorsza gra APP, własne błędy, które Dekspol skwapliwie wykorzystał. W APP widać było brak na parkiecie środkowego - Przemysława Motyla. Od pierwszych minut zagrał Kajetan Kisiel, dysponujący bardzo poprawną zagrywką, ale w polu zagrał ze zmiennym szczęściem. APP przegrało drugą odsłonę do 17 i sytuacja dla nich zrobiła się ciężka.
Społem wyraźnie rozluźniło się w trzecim secie. Ataków nie kończyli Cieloszyk i Walczak, w APP zaskoczył blok, a Szlecht z Bulkowskim zrobili swoje - wraz z partnerami doprowadzili do stanu 1:2 w setach i przedłużyli swe szanse na zdobycie trzeciego miejsca.
Jednak o kolejnej partii chyba chcą już zapomnieć. Dekspol podrażniony zagral bardzo agresywnie, do tego skutecznie! niesiony dopingiem swych wiernych fanów pozwolił rywalom zdobyć tylko 13 oczek i to on zajął trzecie miejsce w tegorocznych rozgrywkach.

Godzina 17.00. Wielki finał!
Nieliczni ze zgromadzonych w sali LO setek kibiców spodziewali się, że w wielkim finale zagra beniaminek rozgrywek, zespół z Powidza. Przypomnijmy, że Nicolaus Powidz w ubiegłym sezonie grał w drugiej lidze, z ktorej awansował do pierwszej, wiec ich obecny sezon był pierwszym, na pierwszoligowym parkiecie. Zaczynał w grupie B, o której mówiło się, że jest teoretycznie słabsza, od grupy A. Awansował z trzeciego miejsca po pierwszej rundzie do grupy A (porażka z APP oraz Krispolem). W niej przegrał również dwa mecze (Orlik i Społem).
Ich rywale w finale to solidna firma, znana wszystkim ekipa pod wodzą Romana Barszcza - Orlik Adams Miłosław. W pierwszej rundzie przegrał tylko z Dekspolem, ktory potem wyeliminował w półfinale. W drugiej rundzie ponownie Dekspol i niespodziewanie - APP. Niewątpliwie to przyjezdni z Miłosławia byli faworytem tego spotkania. Za nimi stała też publiczność, która tłumnie przybyła podstawionymi autokarami wyposażona w trąbki i inne akcesoria kibica. Powidz jednak też miał swych fanów, do których dołączyli kibice Społem, chcący sobie powetować porażkę ich pupili z miłosławiakami w półfinale.
Pierwszy set zaczął się koncertowo dla Powidza. Orlik nie wiedział co się dzieje, bo najpierw na tabicy pojawił się wynik 8:0 dla rywala, a po chwili 12:2! Kto się tego spodziewał! Powidz niszczył wręcz rywala blokiem, a jeśli juz któryś z Orlika go minał, bądź obił, to i tak był podbity w polu, a kontry przeważnie kończył Tomek Gadziński, gądź jego koledzy z zespołu. Nicolaus bezsprzecznie panował na parkiecie, w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła przewyższał rywala, który pomimo podjętej próby uspokojenia gry i odrabiania strat przegrał seta, do 20.
Odsłona numer dwa to już nieco lepsza gra Orlika. Siatkarze z miłosławia zagrali od początku poprawnie, popełniali mniej błedów i początkowo prowadzili z rywalem. W połowie seta jednak znów inicjatywę przejał Powidz. Wyrównał i za sprawą solidnego bloku zaczął "odjeżdzać" w końcówce. Na nic zdaly się juz czasy trenera Barszcza. Orlik - Powidz 0:2.
Powidz jednak nie poszedł za ciosem. Popełniał sporo błędów od początku partii, a sygnał do ataku w Orliku dał Grucha, który zacząl w końcu wbijać przyslowiowe gwoździe w parkiet rywala, często na pojedyńczym bloku, który gubił przytomnie "Olej". Na środku punktował jak zwykle skuteczny Waldek Szczepaniak, a Banan dorzucił swoje. Powidz grał w tym secie źle, przegrał go wyraźnie, do 17.
Kolejnego seta Miłosław znów rozpoczął dobrze, uciekł na kilka punktów i kontrolował sytuację na boisku. Powidz nie rezygnował, wiedział, że jak pozwoli rywalom sie rozegrać może być ciężko. Przy stanie 22:17 dla Miłosławia, trzy punkty z rzęd zdobył Powidz i zrobiło się ciekawie w końcówce. Miłosław jednak wytrzymał, doprowadził do tie-breaku.
Przed nim wydawalo się, że Orlik jest mocniejszy, na fali dwóch poprzednich setów. Pierwsze piłki pokazały jednak znów siłę Powidza - blok i gra w polu. Najpierw 2:0, potem na zmianę stron 8:3 i wydawało się, że wynik jest ustalony. Miłosław jednak się podniósł, zaczął odrabiać, doszedł na dwa oczka 10:12, ale końcówka należała do rywala. Najpierw w aut zaatakował Banan, na środku pogubił się Szczepaniak, a atak po bloku przyniósł tytuł mistrza do Powidza, który okazał sie prawdziwym "czarnym koniem" tegorocznych rozgrywek!
Mecz stał na niesamowitym poziomie sportowym, nie brakowalo wielu wspaniałych wymian, obron i soczystych ataków! To był godny finał, jakiego we Wrześni jeszcze nie było! Pierwszy, historyczny, bo bez udziału druzyny wrzesińskiej, ale piekny. Do zawodnikow dostosowali się liczni kibice, którzy stworzyli rewelacyjny doping.
Podsumowując wielkie słowa uznania dla obu drużyn za wspanialy spektakl na zakończenie sezonu!

Uroczyste zakończenie, wręczenie nagród
Po meczu odbyło się uroczyste zakończenie sezonu, wręczenie pucharów, dyplomów oraz nagród rzeczowych dla drużyn z wszystkich trzech lig, które zajęły miejsca 1-3. Nagrody wręczał Burmistrz Miasta Września, Tomasz Kałużny, oraz jego zastępca, Krystyna Poślednia.
Przyznano też nagrody indywidualne.
Po raz pierwszy w historii na najlepszego siatkarza sezonu głosowali Internauci, wybierając Bartosza Cieloszyka (Społem Dekspol). Najlepszym trenerem został Zdzisław Kurek (Kadeci), najstarszy zawodnik - Zenon Suchorski (EKA). Najwierniejszym kibicem został ponownie wybrany Arek Czajkowski, który nie krył wzruszenia, za co kibice zgotowali mu niesamowitą owację na stojąco. Pamiątkowy medal otrzymał również Jarek Grępka, organizator i prekursor prestożowej i znanej w całej Polsce już Wrzesińskiej Rekreacyjnej Ligi Siatkówki. Wszystko przebiegało sprawnie i profesjonalnie.

Mecz "gwiazd", czyli PZPS kontra Progress 40
Ponad pół godziny czekali kibice na przyjazd oficieli z pobliskiego Miłosławia, gdzie obradował na wyjazdowym zebraniu zarząd PZPS. W końcu, przy aplauzie licznych kibicow na sali pojawił się Ireneusz Mazur, już w stroju sportowym, a wraz z nim cała plejada gwiazd najwyższego szczebla związku z prezesem, Mirosławem Przedpełskim na czele! Owacyjnie witani na rozgrzewce byli oprócz już wspomnianych: Witold Roman, Artur Popko, Andrzej Gołaszewski, Jacek Kasprzyk, Krzysztof Kozłowski oraz Jacek Sęk! Zawodnicy rozgrzewali się przy dopingu wiernych, wrzesińskich kibiców, wśród ktorych po raz kolejny mocniej zawrzało, kiedy na sali pojawił się trener drużyny PZPS, na mecz z Progressem 40 został nim wybrany sam Waldemar Wspaniały!
Mecz został zakontraktowany na trzy sety, a Progress 40 wystąpił w składzie: Daniel Więcek, Przemysław Augustyniak, Jarosław Grępka, Jarosław Wachoński, Zdzisław Kurek, Zenon Suchorski oraz Andrzej Bandosz. Trenerem był gościnnie Burmistrz Miasta Września - Tomasz Kałużny.
Po rozgrzewce, trwającej około 20 minut sędzia poprosił kapitanów drużyn do losowania. Należy nadmienić, że arbitrem był nie kto inny, ale sam przewodniczący Wydziału Sędziowskiego PZPS, znany międzynarodowy arbiter, prowadzący mecze na Olimpiadzie i w Lidze Swiatowej - Andrzej Kiszczak!
Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia PZPS`u, Progress był wyraźnie spięty, mając po drugiej stronie siatki tak wybitne postacie polskiej piłki siatkowej. W drużnie PZPS imponowal spokojem i charyzmą Ireneusz Mazur, który od początku pokazał się publiczności jako lider zespołu, kierujący poczynaniami partnerów na parkiecie, zachęcający kibicow do dopingu, choć Ci zadbali sami o świetny klimat, skandując co rusz znane nazwiska i obiektywnie dopingując każdą ze stron! Rozgrywającym przez większośc spotkania był prezes związku, Mirosław Przedpełski i trzeba przyznać, że radził sobie przyzwoicie.
Pierwszy set zakończył się zwycięstwem PZPS.
W drugiej odslonie znakomicie rozpoczął Progress, z Danielem Więckiem i wspierającym go Przemyslawem Augustyniakiem na czele. Do gry tych dwojga dopasowała się reszta i na przewagi, ale to Progress wyszedł w końcówce obronną ręką.
Panowie z PZPS pokazali w tym secie jednak, że żarty się skończyły i widać było, jak bardzo im zależy na wygranej! Waldemar Wspaniały wykorzystał oba czasy, dokonywał sporych roszad w składzie, ale tym razem musiał uznać wyższość Tomasza Kałużnego. Nie pomogły świetne zagrania Krzysztofa Kozłowskiego, który pokazał, że nie zawsze trzeba silnie skończyć piłkę, ale też można skutecznie i mądrze kiwnąć. Na nic się zdaładobra gra blokiem Artura Popko i Jacka Kasprzyka - PZPS zszedł z placu pokonany. 1:1 w setach i wszystko zaczęło się od początku.
Trzeci, ostatni set rozpoczął się od prowadzenia Progressu, ktory zdecydowanie, konsekwentnie powiększał przewagę. Ireneusz Mazur motywował partnerów, Andrzej Gołaszewski bronił zaciekle w polu wraz z Jackiem Sękiem. Doszło nawet do małego spięcia na linii Waldemar Wspaniały - Andrzej Kiszczak, z powodu niezadowolenia tego pierwszego z decyzji arbitra. Wszystko skończyło się jednak na przyjaznych usmiechach. Ostatecznie Progress 40 pokonał PZPS 2:1, a wrzesińscy kibice mieli okazję się przekonać, że ludzie z pierwszych strona gazet są bardzo mili i sympatyczni.
Po meczu owacjom nie było końca, były pamiątkowe zdjęcia kibiców z władzami związku oraz oczywiście autografy.
Prezes PZPS Mirosław Przedpełski podziękował za gorące powitanie, wspaniałą atmosferę na trybunach, przeciwnikom pogratulował zwycięstwa a wszystkim obiecał przyjazd za rok!

My również dziękujemy i czekamy!
Fotorelacja z imprezy pojawi się wkrótce.

APP - Społem Dekspol / 1:3
(20:25, 17:25, 25:20, 13:25)


Orlik Adams Miłosław - Nicolaus Powidz / 2:3
(20:25, 21:25, 25:17, 25:23, 13:15)




Copyright © 1999 - 2008 Szymon Kapela
Kopiowanie materiałów z serwisu w całości lub fragmentach, bez zgody autora zabronione